Z wielkim bólem serca , muszę się rozstać z moim kochanym samochodzikiem ( u mnie w rękach 5 lat:)?) , nie narzekałam na nią , zawiozła mnie wszędzie , gdzie się tylko dało. Kupiłam ją zanim zdałam na prawo jazdy. Wyjechałam właśnie Nią w swoją pierwszą dłuższą podróż. i wróciłam! Miałam swoją pierwszą kontrolę policyjna, gdy prawko miałam 2 miesiące ;) jezdziła nad wodę , woziła mnie na zakupy, po lekarzach, jechałyśmy w trasy :) to właśnie Nią zakopałam się na jednej z dzikich plaż w Dębie Wielkiej , podziwiając widoki wodne :) słuchałyśmy głośno muzyki, śpiewałyśmy w środku, byłyśmy na feriach, spędziłyśmy majówki, oj dużo wspomnien. Mega duzo... to przy niej się popłakałam , gdy dostałam diagnozę syna, woziła mnie po poradniach, psychiatrach, lekarzach, teraupetach. .Z racji wieku, starałam się naprawiać na bieżąco mnóstwo rzeczy - a wiemy, jak jest- zepsuje się jedną część, naprawiamy, psuje się kolejnych pięć ;)
W tamtym roku , pod koniec stycznia miałam nieciekawa sytuację - kolizję z jednym autem (ostatnie zdjęcie). Jest nowy zderzak, błotnik do pomalowania, nowe lampy, robione przednie zawieszenie. W tym roku została zrobiona przekładnia kierownicza, wymienione filtry ( filtr oleju dopiero jak przejedzie 212 tys jak pamiętam- zawsze wymieniałam u Pana Stasia w Piastowie), wymienione klocki, łączniki stabilizatorów, końcówki drążków, nowe sprzęgło, turbina dwuletnia, wyczyszczony EGR. Fotele ma kubełkowe, mega wygodne, choć jeden przydałoby się zszyć , choć mi to nie przeszkadzało w jeździe. Opony są wielosezonowe, felgi 14. Przegląd do 11.03.2026, OC 10.04.2026.
Z racji ostatnich wydarzeń z Renatką, jestem zmuszona, choć z wielkim bólem serca ją sprzedać komuś, kto by ją ogarnął , naprawił... Tydzień temu, tj. 15.04.2025 , jadąc po zatankowaniu jej do domu, coś mi tarło od strony kierowcy, modliłam się żeby dojechać. Poszedł jeden smród , w środku kabiny również. Nie wiem, co było przyczyną zwarcia. Dzięki Bogu, że nic się nie stało ani dziecku, ani mnie ani Jej. Mąż mówi, że może stacyjka ( na chwilę obecną jest to dla mnie wydatek - mąż podpowiada, że pomógłby ogarnąć jakieś zniżki na części. ) została odłączona klema ,by nie doszło do zwarcia , a co najgorsze do pożaru. Od tamtej pory Renia stoi na podwórku i czeka, czeka na kogoś , kto by ją naprawił. A naprawdę pojeździ , silnik ma zdrowy. małe spalanie - około 5-6 litrów po mieście ( więcej świateł i korków niż ta jazda warta , chociaż buzia się cieszyła , że mogę znów w nią wsiąść ^^ , po trasie w zależności ile jedziemy ( z górki się nie liczy :D) , chce ja sprzedać w dobre ręce , które ogarnie temat, by mogła dana osoba cieszyć się z jazdy jak ja , syn, mąż od wielkiego dzwonu i psiak ;) sprzedaje z kamerką na lusterko i karta pamięci, radiem, mogę dorzucić fotelik dla większego dziecka i pas bezpieczeństwa dla zwierzaka :)